Zalatana
Top

Wyspa ta znalazła się na naszej liście, za sprawą obiecujących plaż i krystalicznej wody oraz wszechobecnych palm, lekko pochylających się ku niej. Widoki iście rajskie i takie są też w rzeczywistości. Kokosowa Królowa jest jednak kapryśna i tutaj wyjątkowo doskwiera zmienność pogody. Jednego dnia możemy mieć słońce, deszcz, tęczę. Do wyboru, do koloru. Na wyspę można dotrzeć bezpośrednio z Bangkoku samolotem, ewentualnie autobusem do Surat Thani, lub Nakhon Si Thammarat, a następnie promem na Koh Samui (około 150 pln w jedną stronę). Najszybciej samolotem, choć nie jest to niskobudżetowa opcja, moim zdaniem warto.

W raju jest dokładnie tak jak tu, gdzie teraz jesteś, tylko dużo lepiej

Laurie Anderson

Mały samolot ma swój swoisty klimat, a i lotnisko na Koh Samui jest dość ciekawe.

Koh Samui Lotnisko 🙂

Koszt przelotu z Bangkoku na wyspę to około 400-500 pln w jedną stronę. Jeśli kupisz bilet z wyprzedzeniem, cena będzie przynajmniej o połowę niższa. Nie bylibyśmy sobą, gdyby nie towarzysząca nam „przygoda”, tzn., jeśli ma się stać coś nieoczekiwanego, to na pewno zdarzy się to nam. Tak też było w tym przypadku. Po wyjściu z samolotu zostaliśmy „zgarnięci” przez służby miejscowego lotniska, gdyż był „problem”. Okazał się na tyle duży, że nie mogliśmy odebrać bagaży i wymagał naszej osobistej wizyty w miejscu kontroli transportowej. Po przybyciu na miejsce okazało się, że przewozimy niedozwolone materiały w postaci powerbanków. O tyle, o ile do kraju możesz wwieźć 200 sztuk papierosów, 1 litr alkoholu, to powerbanka musisz mieć przy sobie. Cała akcja skończyła się wyprawą, dokładną kontrolą, pozbyciem się problemowego sprzętu i oczekiwaniem wszystkich pozostałych pasażerów owego lotu na nas. Trochę wstyd, ale do przeżycia😊

Po perypetiach dnia codziennego, zostało bezpiecznie dotrzeć do hotelu. I tu znowu niespodzianki, a raczej znane już „myki” w postaci jak widzi turystę z plecakiem blisko lotniska, to weźmie więcej, dalej lotniska mniej, a jak kilka razy podziękujesz i ostro ruszysz do przodu, to jest szansa, że wynegocjujesz całkiem przyzwoitą kwotę za przejazd taksówką. Zakładając też, że całą wyspę możesz objechać skuterem w ciągu jednego dnia, odległości nie są duże i cenny wysokie być nie powinny. Warto jednak zanim wsiądziemy do taksówki wybrać tą z oznaczeniem „Taxi Meter” i poprosić o włączenie licznika. Można też dogadać wcześniej cenę zanim wsiądziemy. Popularnym środkiem transportu na wyspie są Songthaew – stare, przerobione pick-upy, oficjalne, publiczne środki transportu. Wyznacznikiem ceny bywa nastrój kierowcy i punkty turystyczne, przy których chcecie się zatrzymać. Cena od jednego do drugiego punktu to około 50 THB. Warto jak zawsze się targować, gdyż kierowcy zawyżają ceny dla turystów.

Gdzie się zatrzymać?

Wyspa oferuje wiele hoteli z pięknymi widokami i udogodnieniami na każdym kroku. Począwszy od tych wysokobudżetowych, ale pięknych i dobrze usytułowanych jak Muang Samui Spa Resort (od około 1000 pln za dobę) po niżej budżetowe opcje. Wybór jest wasz.

My zatrzymaliśmy się w hotelu Cristal Bay Beach Resort, położonym przy pięknej plaży Silver Beach, przypominającej nieco krajobraz Seszeli.

Hotelik przy samej plaży i perspektywy śniadania z takim widokiem mogą stanowić swoistą reklamę.

Plaże na Koh Samui to jedna z rzeczy, dla których trzeba tu przyjechać. Top 5 stanowią: Bangrak Beach, Bophut Beach, Chaweng Beach, Lamai Beach i Maenam Beach.

Atrakcje Koh Samui

Wyspa oprócz pięknych plaż oferuje też inne atrakcje.

Secret Buddha Garden, nazywany też Magicznym Ogrodem. Ukryty jest w górach, a dojechać na miejsce najlepiej skuterem ze względu na wąskie i kręte ścieżki. W ogrodzie znajduje się kolekcja rzeźb, które otoczone są gęstą dżunglą autorstwa tajskiego ogrodnika Khun Nima, którego pasją była uprawa duriana i wznoszenie posągów. Pierwszy z nich powstał w 1976 roku. Ciekawostkę stanowi fakt, że artysta rozpoczął swoje dzieło w wieku 77 lat i kontynuował aż do śmierci w wieku lat 91. Możemy znaleźć tu figurki Buddy oraz ptaków, węży i innych zwierząt związanych z Buddyzmem. W ogrodzie znajdują się również wodospady. Miejsce urokliwe, ale jak dla mnie na czwórkę z plusem.

Koh Samui to również posągi monstrualnych rozmiarów. Niewątpliwie do jednych z najbardziej znanych należy Wat Phra Yai – Posąg Wielkiego Buddy, który znajduje się w północno – zachodnim krańcu wyspy. Rzeźba jest pozłacana, a jej „uroda” (lub nie) to kwestia tego, co się komu podoba. Pochodzący z 1972 roku pomnik robi jednak wrażenie. Dodatkową atrakcją mogą być przelatujące samoloty. Przy odrobinie szczęścia i dobrego sprzętu można zrobić zdjęcie z samolotem w tle. U nas jak widać zabrakło szczęścia, sprzętu, a i zapewne umiejętności.

Drugim równie znanym na wyspie jest kompleks świątyń Wat Plai Laem. Można odwiedzić go podczas wyprawy do Wielkiego Buddy, gdyż jest zupełnie niedaleko. Głowną atrakcję tego miejsca stanowi posąg Gyanyin – chińskiej bogini miłosierdzia, litości i płodności. Jak głosi legenda, bogini posiada niezliczoną ilość rąk, aby mogła pomagać wielu osobom jednocześnie.

W pobliżu znajduje się również posąg chińskiego, uśmiechniętego Buddy i wiele innych obiektów związanych z buddyzmem.

Słynne skały Hin Yai i Hin Ta (czyli babcia i dziadek) przyciągają również rzesze turystów, zwłaszcza młodych ludzi, którzy chcą zrobić sobie zdjęcie ze skałą przypominającą kształtem fallusa i waginę :). Miejscowi przypisują im również moc potęgowania płodności.

Niedaleko znajduje się niewielka, ale bardzo urokliwa czerwona świątynia Wat Ratchathammaram.

Warto „odwiedzić” też mumię mnicha z Wat Khunaram. Widok naturalnie zmumifikowanego ciała napawa odrobinę grozą, ale też budzi respekt i zadumę nad tym, co nieznane, niewytłumaczalne. Mnich zasiadający w szklanym relikwiarzu, w okularach przeciwsłonecznych, to jedna z dziwniejszych rzeczy, jaką widziałam. Choć minęło kilka dekad jego ciało nie uległo rozkładowi, a legenda głosi, że zmarły w 1973 roku Luang Pho Daeng jeszcze za życia przepowiedział dokładną datę swojej śmierci.

Koh Samui to również wioska rybacka, lub miasteczko rybackie Bophut, do którego warto zajrzeć ze względu na klimat i urokliwe knajpki, gdzie można zjeść wspaniałą zupę kokosową, czy wypić świeży sok z mango.

Wioska Rybacka to tak naprawdę dwa miejsca. Bophut Beach, która rozciąga się w dół kilka kilometrów pomiędzy Big Buddha i Maenam Beaches oraz najstarsze miejsce na wyspie Fisherman’s Village, znajdująca się w środkowej części plaży. Mnóstwo małych, lokalnych sklepów, centrów nurkowych i biur oferujących tańsze niż gdzie indziej na wyspie bilety do sąsiednich wysp. Dla mnie jako nauczyciela niewątpliwą atrakcją jest szkoła na Koh Samui, do której można wejść za zgodą nauczycieli, a nawet spędzić trochę czasu z dziećmi, podpytać o mundurki, zobaczyć z czego i jak się uczą, ale o tym i o edukacji w Tajlandii będzie oddzielny post.

dodaj komentarz