Zalatana
Top

Ślub za granicą to marzenie niejednej przyszłej Panny Młodej. Kolorowe czasopisma, portale internetowe kuszą propozycjami. Zdjęcia z egzotycznych miejsc wydają się magiczne i nierealne wręcz w zderzeniu z rzeczywistością. Wpis ten jest odpowiedzią na prośby o opisanie od kulis jak to naprawdę z tym ślubem jest 🙂 . Jest różnie i jak zobaczycie na naszym przykładzie bywa zabawnie, czasem może powiać grozą, ale w konsekwencji warto. Poza tym, nie ważne gdzie – ważne z kim! 🙂 no i każdy pomysł jest dobry pod warunkiem, że jest to Wasze spełnienie marzeń i oczekiwań. Jednocześnie chcę zaznaczyć, że to, co przeczytacie stanowi tylko i wyłącznie mój pogląd na tą kwestię z perspektywy subiektywnej oceny na bazie – nazwijmy to – doświadczeń. Zapraszam na część pierwszą z trzech, z okazji nadchodzącej Trzeciej Rocznicy Ślubu – formalnościom zadość 🙂

Mężczyźni pragną zawsze być pierwszą miłością kobiety. Kobiety zawsze pragną być ostatnim romansem mężczyzny

Oscar Wide

Od czego zacząć?

Wszystko zależy od kilku kwestii. Kluczową sprawą jest wybór miejsca i decyzja czy ma to być ślub Kościelny, czy tylko Cywilny, czy taki i taki. Chyba właśnie od tego trzeba zacząć. Kiedy już znamy odpowiedź na to pytanie, mnożą się kolejne: ale jak to zorganizować? Czy To dużo kosztuje? Co z gośćmi i transportem? Menu? Suknia, garnitur? Wystrój?… Niewiadomych niestety przybywa wraz z rozwojem wydarzeń, dlatego tak istotny jest wybór odpowiedniej nazwijmy to firmy, czy instytucji najlepiej takiej, która we wszystko nas wdroży i pomoże w razie wątpliwości. Niemniej ważną rzeczą jest czas. Organizację ślubu za granicą trzeba zacząć wcześniej – tzn rok, półtora roku przed planowanym wydarzeniem. Wtedy macie pewność, że będziecie mieć termin, ślub odbędzie się w wybranym przez Was miejscu, orkiestra, czy zespół akurat znajdą czas i fotograf będzie miał wolny grafik. Dodatkowo trzeba wziąć poprawkę na załatwianie formalności w urzędach, u księży itp. itd. Tutaj chyba powinnam użyć określenia „poprawki” z naciskiem na liczbę mnogą, bo cuda zdarzają się najrozmaitsze i zważywszy na fakt, że dla księży zwłaszcza z małych miasteczek ślub za granicą brzmi co najmniej jak ogłoszenie zmasowanego ataku na odległą, nieznaną galaktykę przez Lorda Vadera może być i bywa różnie. Strach w oczach owiany niewiedzą kumuluje wątpliwości i pytania typu „czy już w Polsce nie można zrobić ślubu ?!” – można, ale My chcemy za granicą proszę księdza:)

Wybór Firmy

Kiedy zabieraliśmy się za planowanie ślubu był rok 2016 (początki, bądź koniec 2015), a na rynku ślubnym odkryłam dwie firmy, które organizowały imprezę za granicą. Pierwszą z nich jest Five Events.

5 Events specjalizuje się w organizacji romantycznych ślubów w Grecji, Włoszech, Portugalii wraz z wyspą Maderą, Tajlandii, Chorwacji, Indonezji, Hiszpanii – Teneryfie oraz Lanzarote, na Mauritiusie, w Paryżu oraz Pradze. Ich specjalizacją są również śluby w małopolsce – dla Polaków, ale i par tak zwanych mieszanych oraz obcokrajowców. W ofercie znajdziecie najromantyczniejszy ślub odbywający się pod ziemią – w Kopalni Soli Wieliczka, królewski, oraz rycerski na zamku. Wesele może odbywać się w wyjątkowym folwarku, starej winiarni, lub w pełnym folkloru Zakopanem.

Drugą, na którą my postawiliśmy jest Turquoise Inspiration Events

Firma, której założycielką jest Sylwia – jak sama o sobie mówi pracoholiczka zakochana w Grecji (myślę, że nie obrazi się za te słowa). Wraz z mężem zajmują się organizacją ślubów od 2012 roku, kiedy to sami sakramentalne TAK powiedzieli sobie za granicą. Firma organizuje śluby cywilne, kościelne, symboliczne, w różnych zakątkach świata. Robią to z pasją i w pełni profesjonalnie :). Od przysłowiowego A do Z. O tym będzie oddzielny wpis.

Wybór miejsca i decyzja o rodzaju ślubu

Zarówno jedną, jak i drugą decyzję trzeba podjąć jak już wspomniałam odpowiednio wcześnie żeby uniknąć rozczarowań. Wspólnie podjęliśmy wyzwanie – ślub Kościelny i Cywilny. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy za bardzo jak zabrać się za tą pierwszą kwestię, czego tym bardziej nie wiedział ksiądz z miejscowej parafii (pozdrawiamy i szanujemy oczywiście). Co warto wiedzieć? Ślub kościelny, lub konkordatowy (kościelny z mocą cywilną) w ofercie Turquoise Inspiration Events ma miejsce w jednym z wielu kościołów katolickich we Włoszech, na Malcie oraz na wybranych Wyspach Greckich (Zakynthos oraz Kefalonia). Aby zawrzeć ślub wyznaniowy za granicą Narzeczeni muszą spisać protokół ślubny z proboszczem w swojej parafii, ukończyć nauki przedmałżeńskie, obydwoje muszą mieć sakrament bierzmowania. Możliwy jest również ślub jednostronny, w przypadku jeśli jedno z Narzeczonych nie jest wyznania katolickiego. Ponieważ mieliśmy szczególny sentyment do greckiej wyspy Zakynthos to właśnie na nią padł nasz wybór. To tam spędziliśmy wakacje i zakochaliśmy się w tym klimatycznym miejscu pachnącym świeżą oliwą i miodem z pomarańczy 🙂

Kwestie Kościelne - czyli przebrnać przez papiery i nikogo nie 'uszkodzić'

Jeśli jeszcze w swoim życiu nie odpokutowaliście odpowiednio za grzechy, lub macie poczucie winy, czy wyrzuty sumienia z jakiegoś powodu ogarnianie dokumentów związanych ze ślubem za granicą stanowi niewątpliwie dobrą drogę do oczyszczenia :). Przy okazji z pewnością poćwiczycie umiejętność szeroko rozumianej konwersacji, cierpliwość, tolerancję dla głupoty i niewiedzy. Serdecznie polecam w ramach przedślubnej pokuty 🙂

W zależności od wyznania i kraju, w którym odbywa się ceremonia ślub może być ślubem konkordatowym (ma wtedy moc prawną), lub jedynie ceremonią wyznaniową – wtedy potrzebny będzie jeszcze ślub cywilny. Cywilna uroczystość może się odbyć zarówno w Polsce jak i poza jej granicami. To, jakie formalności czekają Was po drodze zależy od lokalnego prawa, ale też od waszego wyznania.

Do ślubu rzymsko-katolickiego za granicą należy przygotowywać się tak, jak do ślubu kościelnego w Polsce. Należy odbyć (w swojej parafii):

  • spotkania w ramach kursu przedmałżeńskiego,
  • 3 spotkania w ramach poradni przedmałżeńskiej,
  • 2 spowiedzi,
  • zapowiedzi w obu parafiach.

Kurs przedmałżeński warto zaliczyć wcześniej, jego ważność jest bezterminowa, natomiast zapowiedzi oraz spowiedź przedślubna powinny się odbyć możliwie jak najbliżej daty ślubu. Potem proboszcz z parafii panny młodej wystawia tzw. „delegację” – dokument określający w jakiej parafii za granicą może odbyć się ślub. W zamian dostaniemy świadectwo ślubu, ważne w Polsce. Ponadto proboszcz zagranicznej parafii ma obowiązek przesłania dwóch kopii do parafii jednego z małżonków (jedna później jest odsyłana do parafii drugiego). Należy także zorientować się, na jak długo przed uroczystością trzeba przesłać niezbędne dokumenty – najczęściej jest to okres od 4 do 12 tygodni przed ślubem, bo wszystkie kościelne dokumenty są ważne przez trzy miesiące.

Najłatwiej takie formalności załatwić poprzez kontakt z MSZ-tem, a ten skieruje nas do polskiego księdza stacjonującego za granicą – powinien to być kraj, w którym katolicyzm jest uznawaną religią (np. Europa, Ameryka, Rosja, byłe republiki radzieckie). Nam ze wszystkimi formalnościami pomogła Sylwia i ksiądz proboszcz z mojej parafii.

W naszym też  wypadku przebrnęliśmy przez nauki przedmałżeńskie i to słowo w pełni chyba oddaje klimat, w który wpasował się mój mąż, który nie mógł znieść prelekcji o wypędzaniu zła z domu, odczynianiu rytuałów z solą o charakterze egzorcyzmów, czytania lektur, z których później głównie ja czyniłam sprawozdania „pani od nauk”. Nauki były dłuuuugie, dość dziwne, a czas zimowy nie sprzyjał uważnemu słuchaniu wywodów starszej pani, która jakby nie było bardzo się starała. Ja również się starałam i słuchałam długo i cierpliwie, czasem za długo, o czym przypominały mi przychodzące – ponaglające mnie sms-y, wysyłane z irytacją przez mojego przyszłego męża. Z nim jakby starsza pani nie rozmawiała tak długo…:) Świadomość z jakim trudem i w jakich bólach przyszło nam zdobyć zaświadczenie o ukończeniu kursu pozostała z nami do dziś. Na szczęście kalendarzyk i wywody o czystości przedmałżeńskiej Starsza Pani nam odpuściła zaraz po tym, jak usłyszała ile mam lat :))) i że nie mam dzieci. Sama zapewne doszła do wniosku, że kalendarzyk opanowałam do perfekcji :), tak jak i wszelkie inne naturalne metody planowania ciąży…(albo nie lubię dzieci 🙂 ).

Po naukach przyszła kolej na zaświadczenie o chrzcie świętym i przede wszystkim o bierzmowaniu. Sprawa jakby oczywista i niezbyt skomplikowana. Wybraliśmy się do naszej rodzimej parafii, a tam niespodzianka w postaci niezgodności imion. Tzn. moje pierwsze i drugie imię przekręcono miejscami i z Agnieszki Doroty zrobiono Dorotę Agnieszkę – tak do dziś mam zapisane w papierach. Na szczęście ksiądz pomógł mi rozwiązać sprawę i nie było z tym problemu. Podobno mój tata tak się cieszył z córki, że taki szczegół w notatkach u księdza nie był ważny – a cieszył się długo i intensywnie :). U Tomka wszystko się zgadzało.

Po zgromadzeniu stosownych dokumentów: zaświadczenie o odbyciu nauk, świadectwo chrztu i bierzmowania, dowody osobiste, adres parafii na Korfu – (tam trafiają najpierw dokumenty), które później wędrują na Zakynthos, udaliśmy się do Księdza w parafii Tomka ( proboszcza z mojej parafii akurat nie było), po wypis stosownego dokumentu tzw. delegacji i wyrażenie zgody na to, aby ślub mógł odbyć się poza rodzimą parafią. To ile razy jeździliśmy wypełniać ten dokument mogłoby zyskać miano wydarzenia historycznego. A problemy były różne: źle wpisane dane, zła nazwa miejscowości w Grecji, wreszcie „zła linia”, w której ksiądz poczciwina wpisał notkę. Za którymś entym już razem pożyczył nam Błogosławieństwa Bożego, ale do zobaczenia już nie usłyszeliśmy 🙂 – no i dobrze, bo może jeszcze by się spełniło :). Księdza oczywiście bardzo lubimy, ale co za dużo, to nie zdrowo.

Po tych wszystkich perypetiach postanowiliśmy nie obarczać już poczciwiny wysłaniem delegacji do Kurii w Rzeszowie, tylko pojechaliśmy osobiście zawieźć dokumenty, które miały stamtąd zostać wysłane na Korfu (które dla księdza pozostanie chyba na zawsze „Kofru” 🙂 ). Termin się kurczył, a świadomość, że możemy nie zdążyć na czas (dokumenty muszą być odpowiednio wcześniej na miejscu) była wystarczającą motywacją.

Zdążyliśmy, ale łatwo nie było.

Czy ślub Kościelny i Cywilny za granicą ma moc prawną w Polsce

Aby ślub zawarty za granicą mógł zostać uznany za kościelny, konieczne jest wspomniane wcześniej uzyskanie zgody proboszcza na przystąpienie do sakramentu poza rodzimą parafią.
Po zawarciu związku małżeńskiego na Zakynthos musieliśmy udać się do tamtejszego Urzędu Stanu Cywilnego w mieście Zakynthos, gdzie odebraliśmy akt zawarcia małżeństwa. Był to taki „cywilny w pigułce” – taki w spodenkach, koszulce i flip flops’ach, przy przysłowiowych stu stopniach upału. Taki akt należy oczywiście przetłumaczyć na język polski korzystając z usług tłumacza przysięgłego. Dokładnie przeczytać i upewnić się, że wszystko się zgadza: daty urodzenia, imiona, nazwisko – to bardzo ważne, bo z tym będziemy potem mierzyć się w Polsce, a wiem co mówię :)).
  • oryginał aktu małżeństwa,
  • tłumaczenie przysięgłe aktu małżeństwa na język polski,
  • dowód osobisty (do wglądu)

Wszystko to, należy dostarczyć do proboszcza w naszej parafii oraz do Urzędu Stanu Cywilnego. I done – oficjalnie jesteście po zawarciu ślubu Kościelnego i Cywilnego.:)

W kolejnym wpisie poczytacie już głównie o przyjemnościach bardziej niż o formalnościach 🙂 związanych ze ślubem i szczegółami organizacji.
p.s. zdjęcia Michał Topa:)

Komentarze:

  • Avatar

    Ewa

    20 maja 2020

    super!! czekam na ciąg dalszy!!!

    reply...

dodaj komentarz