Zalatana
Top

Lista atrakcji, jakie oferuje wyspa jest naprawdę imponująca. Przed wyjazdem z pewnością należy odpowiedzieć sobie na pytanie, co tak naprawdę chcemy robić? Czy wypoczywać z dala od tłumów, czy zwiedzać, czy leniuchować na pięknych plażach w kurortach pełnych kafejek i barów. Potem warto się zastanowić nad listą Waszych top 10, czy top 5 miejsc i rzeczy do zobaczenia, bo z pewnością nie będziecie w stanie zobaczyć wszystkiego za jednym razem, a to za sprawą tego, że atrakcje, jak już wspominałam, rozrzucone są po całej wyspie. Jeśli zdecydujecie się (jak my 🙂 ) na pobyt w niewielkiej miejscowości Kissamos, z pewnością unikniecie tłumów i odpoczniecie w uroczym, klimatycznym miejscu. Będziecie mieć blisko do Laguny Balos, czy na plażę Elafonissi. Niestety trochę dalej będzie do Rethymno, czy Chanii. Aby odwiedzić słynną plażę z gajem palmowym, która znana jest z reklamy Bounty, będziecie musieli poświęcić około 2h jazdy w jedną stronę. Jeśli chcecie zobaczyć jak najwięcej, optymalnym rozwiązaniem będzie podział pobytu na dwie części w dwóch różnych zakątkach wyspy. Wówczas jest szansa, że się uda 🙂 Po dwóch tygodniach spędzonych na Krecie sporządziłam listę moich top atrakcji. Zatem – zapraszam na wycieczkę!

Podróże mają magiczną moc uzdrawiania duszy i zdecydowanie pomagają zdystansować się do problemów dnia codziennego. Nie rozwiązują ich bezpośrednio, jednak pomagają przewartościować i spojrzeć na nie jakby z drugiego brzegu rzeki.

Martyna Wojciechowska

Seitan Limania, czyli Zatoka Szatana

Seitan Limania (znana również jako Seitan Limani), to odległa plaża położona w północno-wschodniej części Półwyspu Akrotiri, w pobliżu wspaniałego miasta Chania. W rzeczywistości nie jest to plaża, do której jesteśmy przyzwyczajeni – jest to wąski kanał zamknięty między klifami morskimi z białymi piaskami i otoczakami i oczywiście z przezroczystymi, jasnoniebieskimi wodami. Droga, która prowadzi na plażę, została wybudowana dopiero niedawno. Jeśli podczas jazdy tam napotkasz krowy lub kozy, po prostu zignoruj ten fakt, jesteś na właściwej drodze! Co najwyżej będziesz miał kozę na każdym zdjęciu z drogi :). Bardziej, lub mniej zdziwioną :). Podczas zwiedzania należy pamiętać, że na plaży i wokół niej nie ma żadnych udogodnień, co oznacza, że trzeba będzie nosić wodę, przekąski i cokolwiek innego, czego można potrzebować! Nie ma tam również leżaków, czy parasoli, ale skały i klify zapewniają pewne zakamarki cienia. Ta maleńka zatoczka zwłaszcza w sezonie turystycznym jest mocno oblegana, staraj się unikać weekendów i jeśli wybierasz się w sezonie, radzę wyjechać wczesnym rankiem, żeby móc w spokoju nacieszyć się pięknym widokiem bez turystów. Warto wspomnieć, że zejście na plażę jest strome, zatem potrzebne będą wygodne buty. W klapkach może być trochę ciężko. Nie ma też jako takiego parkingu. Samochody parkują na drodze, co również jest problematyczne, bo trzeba wspiąć się pod górkę, na której około południa stoi już sznur samochodów. Jednak pomimo tych drobnych niedogodności z pewnością warto odwiedzić to miejsce. 

Laguna Balos

Laguna Balos  znajduje się w zachodnio-północnej części wyspy. Możliwości dotarcia tutaj są dwie: samochodem i statkiem z portu w Kissamos. Rzecz polega na tym, że wybierając każdą z tych dwóch opcji coś zyskujecie i coś tracicie. Jeśli wybierzecie się samochodem zyskujecie możliwość obejrzenia niesamowitego widoku laguny z góry, co nie jest możliwe gdy dotrzecie tu statkiem. Jeśli wybierzecie się tu statkiem zyskujecie możliwość odwiedzenia pobliskiej wyspy Gramvousa, do której nie ma jak dotrzeć, gdy przyjedziecie tu autem. Wybraliśmy drogę lądową, gdyż tak było nam najwygodniej. Laguna Balos należy do najbardziej znanych atrakcji na Krecie i jest miejscem najczęściej fotografowanym zaraz obok słynnej Elafonissi. Nie bez powodu nazywana jest również „Greckimi Karaibami”. Kolor wody jest intensywnie turkusowy i przechodzi przez wszelkie możliwe odcienie błękitu. W połączeniu z białym i różowym piaskiem tworzy obraz niezwykły, który z pewnością na długo pozostaje w pamięci. Planując wyprawę w to urokliwe miejsce należy liczyć się z tym, iż jest to atrakcja niesamowicie oblegana przez turystów ( w okresie pandemii jednym z niewielu plusów jest to, że piękne miejsca były niemal puste). Trzeba zatem wyruszyć wcześnie rano, zwłaszcza jeśli mieszkacie na drugim krańcu wyspy lub zaplanować 1-2 dni po tej stronie, żeby na spokojnie odwiedzić Balos i Elafonissi.

Jeśli będziecie zwlekać zbyt długo napotkacie brak miejsc na parkingu i sznur samochodów zaparkowanych na wąskiej drodze, na odcinku kilku kilometrów. Wybór jest Wasz. Drugą problematyczną sprawą jest wynajem samochodu. O tyle, o ile każda wypożyczalnia zaoferuje szeroki wybór aut, o tyle żadna nie zaoferuje Wam ubezpieczenia na tym odcinku drogi, wręcz jasno i wyraźnie zaznaczą na mapie „tam nie jedziemy”. Należy przyjąć ten fakt do wiadomości i robić swoje. Droga nie jest aż tak tragiczna i przy wolnej jeździe nic nie powinno się wydarzyć, zwłaszcza, że szybko się nie da, bo jest gęsto usłana wstęgą zakrętów. Plusem takiego sposobu dotarcia na wyspę są również widoki, jakie napotkacie po drodze. Turkusowa woda i ostre klify robią duże wrażenie. Do niedawna nie było tutaj niczego – w sensie jedzenia, picia. Wszystko więc należało zabierać ze sobą. Obecnie na miejscu znajduje się coś na rodzaj kafejki (raczej baraku) z kawą na wynos oraz ubikacje. Na wyspie jest też hotel z ceną około 500 pln za dobę. Nie pamiętam nazwy, ale jest tylko jeden. Na miejscu można wynająć leżak w cenie 10 euro za dwa. Dość drogo ale wiało tak niemiłosiernie, że bez tego nie dałoby się leżeć. Znajdziecie tu również różowy piasek, którego jest nawet więcej niż na Elafonissi. Nie zabierajcie go jednak w woreczkach do domu. Niech cieszy oczy tam, gdzie wygląda najpiękniej! Widziałam, jak turyści pakują piasek do worków (podobnie jak na popcorn beach na Fuerteventurze) i nie! Miejsce warte jest tego, aby zostać tutaj cały dzień, pochodzić po miękkim jak aksamit piasku i zanurzyć się w ciepłej, błękitnej wodzie. Będziecie zachwyceni 🙂

Elafonissi Beach

Elafonisi to maleńka wyspa na południowo-zachodnim krańcu Krety, połączona z lądem malowniczą laguną. Tę samą nazwę nosi leżąca przy niej urokliwa plaża zaliczana do najpiękniejszych nie tylko na Krecie, ale i w całej Europie. Jej charakterystycznym elementem jest różowy piasek. Legenda głosi, że miała go tak zabarwić krew zamordowanych przez Turków kobiet i dzieci. Rzeczywiste wytłumaczenie jego zabarwienia nie jest już jednak tak dramatyczne. Odcień różu przydały piaskowi wmieszane w niego muszelki. To w zestawieniu z intensywnie turkusową wodą usianą gdzieniegdzie pojedynczymi skałami sprawia, że jesteśmy na chwilę w innym świecie.  Miejsce, które zachwyca swym urokiem od pierwszego wejrzenia. Warunek? Jesteś sam na plaży i cieszysz się pięknem natury. Elafonissi to nie tylko jedna z najsłynniejszych plaż na Krecie, jak i w całej Grecji – to niezwykłe miejsce znalazło się również w rankingu dziesięciu najlepszych plaż na świecie. To cud natury. To wyjątkowy, chroniony ekosystem – Elafonissi to znacznie więcej niż plaża, to również cenne środowisko życia naturalnego. Warto wybrać się na przejażdżkę, aby do niego dotrzeć. Elafonissi znajduje się w południowo-wschodniej części Krety. Jest to w dużej mierze niezamieszkany obszar wyspy, który w bardzo niewielkim stopniu zakłóca naturalne piękno okolicy. To ekscytujący zakątek Krety z zapierającym dech w piersiach krajobrazem i oszałamiającymi widokami. Na plaże można dostać się drogą lądową np. wynajętym samochodem. Alternatywnie, jeśli przypłyniesz łodzią do zatoki Souda, samochód może zostać przyprowadzony pod umówione miejsce. Plaża ma dwie części. Pierwsza jest bardzo tłoczna w sezonie turystycznym, z płatnymi leżakami i mnóstwem ludzi. Znajdują się tutaj sklepiki, w których kupicie jedzenie i picie oraz toalety. Łatwy dostęp do wszystkiego od dań gorących po przekąski czy sałatki. Druga część znajduje się nieco dalej. Trzeba przejść w płytkiej wodzie sięgającej maksymalnie do pasa, by naszym oczom ukazała się szeroka plaża, wspaniałe wydmy i cudne krajobrazy (bez tłumów). Plaża jest dość szeroka i długa, więc spokojnie można wybrać się na spacer. Tutaj nie znajdziecie kafejek czy ubikacji. Za to z pewnością zrekompensuje to „święty spokój” :).

Falasarna Beach

Plaża w Falasarnie to jedna z najbardziej znanych plaż Regionu Chania na Krecie. Znajduje się w prowincji Kissamos, na północnym krańcu zachodniego wybrzeża Krety, zatem mieliśmy blisko :). Znajduje się u stóp przylądka Gramvousa, najbardziej wysuniętego na zachód półwyspu na północnym wybrzeżu Krety. W 2002 r. zdobyła tytuł najpiękniejszej plaży w Grecji. Trudno się dziwić, bo w przeciwieństwie do typowych dla Krety mniejszych plaż ta jest szeroka i długa. Woda jest turkusowa i przejrzysta. Na miejscu znajdują się leżaki i parasole, z których można skorzystać. W drodze na plażę towarzyszą nam piękne widoki. Panorama z gajami oliwnymi, sadami. Ten rejon jest wyjątkowo zielony. Jadąc krętymi drogami warto zatrzymać się w jednej z tawern z widokiem i napić się pysznej, aromatycznej frappe. Ceny niezbyt atrakcyjne, bo kawa kosztuje około 3 euro, a za przekąski przyjdzie Wam zapłacić 4-5 euro, ale za to widoki…za darmo :). Falasarna ma długą i ciekawą historię. W miejscu, gdzie obecnie znajdują się rozległe, zachowane w naturalnym stanie plaże, kiedyś był główny ośrodek handlu. Lokalna laguna została włączona do portu przy pomocy długiego sztucznego kanału, co stworzyło niezwykle bezpieczny port, który został ufortyfikowany przez mury miejskie. Był to jedyny zamknięty port w zachodniej części wyspy. Ruiny Starożytnej Falasarny znajdują się na północ od plaży. Tutaj można zobaczyć ruiny akropolu, mury miejskie i kilka domów, a także grobowce i tron wykonany z kamienia, uważany za poświęcony bogu morza Posejdonowi. Falasarna wybijała własne pieniądze. Monety przedstawiają postać kobiety po jednej stronie, a inicjały FA (ΦΑ) między punktami trójzębu na odwrocie. Piaski są tu białe, dzięki czemu morze mieni się niemal nierealnymi kolorami błękitu i turkusu. Największa z plaż nazywa się Pachia Ammo, co w wolnym tłumaczeniu oznacza „Grube Piaski”. Pachia Ammos to duża plaża – długa na kilometr i szeroka na około 150 metrów.

Preveli Beach, czyli gaj palmowy

Jeżeli marzycie, żeby w jednej chwili znaleźć się w scenerii, jak z „Alicji w krainie czarów”, to jest to odpowiednie miejsce. Plaża Preveli Beach i gaj palmowy z cudnej urody jeziorkami w kolorze limonki spełnią oczekiwania nawet najbardziej wybrednych amatorów rajskich krajobrazów. To tutaj rzeka Megapotamos wspada do Morza Libisjskiego. Kontrast zielonej rzeki z błękitnym morzem tworzy niezwykłe efekty, które najlepiej jest podziwiać wtedy, gdy słońce jest już wyżej i oświetla taflę wody. Z drugiej strony warto wybrać się wczesnym rankiem, żeby w spokoju delektować się spacerem wśród palm, które rosną tutaj wyjątkowo pięknie. Spacer uprzyjemni Wam widok limonkowych jeziorek i wodospad. Nie było tutaj zupełnie nikogo, zatem mogliśmy w pełni cieszyć się tym, co zastaliśmy. W 2010 roku las palmowy został prawie doszczętnie strawiony przez szalejący na wzgórzach pożar, jednak kolejny raz natura zadziwiła człowieka i niczym Phoenix z popiołów las odrodził się na nowo. Plaża ta może budzić mieszane uczucia. Z jednej strony rajski krajobraz a z drugiej masy turystów przelewających się już od godziny 9.00 rano, nie wspominając o statkach wycieczkowych, z których również „napływają” tłumy. Działa tu tylko jedna, stosunkowo droga tawerna, przy której znajdziecie jedyne, niezbyt czyste toalety. Liczba leżaków przeznaczona do wynajęcia jest naprawdę ograniczona, więc przybywając tu w godzinach południowych pozostaje jedynie plażowanie na ręcznikach rozłożonych bezpośrednio na żwirze. W sezonie są udostępniane turystom również (ale nie zawsze) rowery wodne, którymi można popływać po rzece Megapotamos. Niestety nie jest to tania przyjemność, za którą przyjdzie Wam zapłacić około 10€ za godzinę. Spacerując z pewnością natkniecie się na parę gęsi, która będzie obwieszczać, że to ich teren. Zwłaszcza gąsior jest gadatliwy i może porządnie nastraszyć, zatem warto uzbroić się w kijek straszak (nie po to, żeby bić biednego gąsiora, tylko go trochę nastraszyć:) Z punktu widokowego rozciąga się przepiękny widok. Warto zrobić pamiątkowe zdjęcie, przy czym zaznaczam, że często wieje i próby wyglądają tak 🙂

Kedrodasos Beach

Plaża Elafonisi i Kedrodasos sąsiadują ze sobą.  Znajduje się 20 kilometrów na zachód od Palaiochora. Można dojechać samochodem do Elafonisi, gdzie znajduje się infrastruktura turystyczna i parking, a stamtąd pieszo wzdłuż ścieżki (kilka kilometrów na południowy wschód). Plaża Kedrodasos otoczona jest lasem jałowcowym i wydmami, kojarzona jest też z naturystami, których tutaj nie brakuje. Na każdym kroku widać klimat obozowiska w stylu reggae. Niestety też i czuć…obozowicze i golasy zrobili sobie z plaży jedną, wielką kuwetę, co można poczuć spacerując wśród wydm w drodze na plażę, zwłaszcza w okolicach krzaczków. Tak więc kolejny raz człowiek zaskakuje naturę…  Szkoda, że tak ciężko jest zakopać „małe co nieco”, lub po prostu umyć tyłek zamiast zostawiać papier toaletowy wśród zieleni i wydm… szkoda słów. Tacy niby „w zgodzie z naturą”, wstyd!

dodaj komentarz