Zalatana
Top

Lobos, to niewielka wyspa o powierzchni 4.58 km2 znajdująca się nieopodal Fuerteventury. Stanowi ona często obierany cel podróży ze względu na fakt, że jest rezerwatem przyrody, któremu trudno odmówić uroku. Nazwa pochodzi od mniszki śródziemnomorskiej (lobo marino – wilk morski). Liczne sztuki przybywały tu jeszcze w XIX wieku, by odchować młode. Potem zostały przepędzone przez miejscowych rybaków, dla których stanowiły konkurencję w zdobywaniu pożywienia. Pozyskiwano też z nich tłuszcz na specjalny olej, w związku z czym były masowo wybijane. Ponowne osiedlenie, mimo prób, nie powiodło się. Miejscowa ludność nie jest w stanie zrezygnować z dochodów z turystyki, a hałas związany z rybołówstwem i sportami wodnymi uniemożliwia tym zwierzętom ponowne osiedlenie się na wyspie. Widok swoistego „pomnika” foczej rodziny, na który natrafiamy przypadkiem robi na nas przygnębiające wrażenie. Szkoda, że człowiek nie zachowuje się jak dobrze wychowany gość w zderzeniu z naturą, tylko jak złodziej, który wpadł na chwilę, żeby ją okrasć…

Pobyt na wyspie ma w sobie coś magicznego, coś ze świata fantazji. Jest się tu w jakimś własnym świecie, odciętym od otaczającej rzeczywistości. W świecie, z którego można już nigdy nie wrócić.

Agatha Christie

Jak dostać się na wyspę?

Lobos dzieli od Fuerteventury zaledwie 6 km. Dostać się na wyspę możemy na kilka sposobów. Z portu w Corralejo kursuje prom, wodne taksówki, czy małe łodzie. Bilety można kupić na miejscu w jednej z budek znajdujących się w porcie, lub zarezerwować je wcześniej na stronie internetowej. Koszt przejażdżki trwającej jakieś 10 minut taksówką wodną to 15 euro od osoby. Wrażenia podczas tej krótkiej podróży mieliśmy jednak przednie 🙂

Główne atrakcje

Surowy, wulkaniczny krajobraz, w który wpisują się urokliwe zatoczki i ogromne fale rozbijające się z hukiem o brzeg. Od czasu do czasu słychać i widać ptaki, które przechadzają się skrajem wyspy w poszukiwaniu pokarmu. Na kamieniach wygrzewają się małe jaszczurki, które w popłochu uciekają przed natrętnymi turystami. Lobos jest niewielka, dzięki czemu możemy obejść ją dookoła w kilka godzin. To może nawet za dużo powiedziane, bo w szybkim tempie jesteśmy w stanie zrobić to o wiele szybciej. Co robić na wyspie? Można po prostu poleniuchować na jednej z plaż. La Concha – główna tej wyspy, jest idealna na początek dnia i kontynuowanie spaceru ścieżką, która ukazuje się na tej prawie dzikiej wyspie, liczącą 4,5 kilometrów kwadratowych.

Odkąd w 1968 r. zautomatyzowano latarnię morską, wyspa stała się całkowicie bezludna. Znajdująca się w tym miejscu wioska El Puertito została opuszczona przez mieszkańców (ostatnim z nich był latarnik Antonio Hernandez Paez), a jedynym śladem po ich obecności są w tej chwili porzucone domostwa. Jak na ironię losu – mimo że wyspa jest niezamieszkana, to znajduje się na niej… bar! Jest to jedyny tego typu lokal w tym miejscu, który swoje dania serwuje przybyłym na wyspę turystom i rybakom. W menu znajdziemy przede wszystkim regionalne, kanaryjskie potrawy, wśród których nie brakuje oczywiście ryb i owoców morza. Isla de Lobos była obiektem wielu badań archeologicznych. Znaleziono na niej pozostałości ceramiczne (naczynia, garnki, pojemniki) pochodzące z czasów Starożytnego Rzymu. Do dziś widoczne są ślady wykopalisk i miejsca ogrodzone od reszty terenu, na których trwają prace badawcze.

Wyspa, to prawdziwy raj dla tych, którzy kochają podwodny świat. Doskonałe warunki do snorkellingu i nurkowania przy niewielkiej ilości turystów zachęcają do zwiedzania. Woda jest przejrzysta, dzięki czemu rybki widać nawet z brzegu. Wielbiciele trekkingu również nie będą zawiedzeni. Na wyspie Lobos znajduje się pieszy szlak, którym można spacerować. Po drodze czeka na nas krajobraz pełen stożków wulkanicznych, wydm, mokradeł i niewielkich lagun. Możemy wspiąć się też na szczyt wulkanu Montaña de la Caldera znajdujący się na wysokości 127 metrów nad poziomem morza. Jeśli macie ochotę, możecie zacząć zwiedzanie wyspy właśnie od tej góry. Tutaj nie wymagana jest być może kondycja himalaisty, ale wygodne buty  – typu adidasy – z pewnością się przydadzą. Jest to też najwyższy punkt na wyspie, z którego roztacza się widok na częściowo zalany wodą morską krater wulkanu oraz na inne wyspy znajdujące się w pobliżu. Do dyspozycji turystów pozostaje też wybudowana w 1863 r. latarnia morska (Faro el Martiño) oraz działające od 2009 r. Centro de Interpretación – miejsce, w którym możemy dowiedzieć się więcej na temat samej wyspy i utworzonego z niej rezerwatu biosfery.

Informacje praktyczne

Przed wyprawą warto zarezerwować wcześniej bilety. Rezerwacji można dokonać przez internet, lub zrobić to w porcie Corallejo. W okresie zimowym nie będzie problemów z rezerwacją. Na wyspie nie ma zbyt wielu turystów, gdyż rząd Hiszpanii ograniczył dzienną liczbę odwiedzających zatem każdy znajdzie spokojny zakątek. Wyspa jest dość wietrzna i zwłaszcza zimą, kiedy zajdzie słońce, przyda się coś z długim rękawem. Jeśli wykupicie bilet powrotny na określoną godzinę, nie ma problemu z wcześniejszym powrotem. Trzeba tylko zadzwonić do punktu sprzedaży, lub napisać wiadomość.

dodaj komentarz